Część 3/tytuł oraz link do oryginału: Felix Felicis the-minx-17. livejournal 95199 .html
betowała: anga971 słodka kochana i niewinna! wielbmy ją!


- Tęskniłem za tobą, bogowie, jak ja za tobą tęskniłem…

- Odchodzę, Harry – powiedział Draco, wiercąc się pod spojrzeniem Harry'ego. Jego ręka obracała fiolkę w kieszeni spodni.

- Odchodzisz? – Oczy Harry'ego zrobiły się okrągłe, gdy powtórzył jego słowa. – Odchodzisz?

- Harry.. – Draco zamknął oczy, żałując, że nie wziął chociaż jednego niewielkiego łyczka z małej buteleczki, którą tak mocno ściskał. – Obaj wiemy, że wszystko jest teraz inne. Zostałeś zdradzony i zraniony, i rozumiem to.

- Ale? – Harry wiedział, że było coś więcej, niż Draco mówił.

- … mocniej, spraw, abym zapomniał, Harry, zabierz wspomnienia, achhhhh…

- Ale ja się nie zmieniłem. – Draco opadł na najbliższe krzesło i spojrzał na Harry'ego znad oparcia. – Kochałem cię przed tym fiaskiem, kochałem cię, gdy Ginny nabierała wszystkich wokół i kochałem się przez ostatnie sześć miesięcy, gdy obserwowałem, jak dochodzisz do siebie.

- I odchodzisz?

- Muszę – westchnął Draco. – Jesteś bezpieczny, z dala od jej manipulacji. Teraz... – zacisnął mocno oczy i modlił się o siłę, aby dokończyć: – Teraz muszę uratować siebie.

Harry przykucnął przed krzesłem z ręką opartą o kolano Draco.

- Przed czym?

- … owiń nogi wokół mnie, kochany. Pozwól mi prowadzić… oddaj to wszystko, Draco, daj to wszystko mnie…

- Przed tobą. Przed nami. Przeszłością, która nie pozwala mi iść na przód.

Harry poprowadził ręce wyżej, ponad uda Draco.

- Chcesz zapomnieć? Myślałem…

- Nie chcę zapomnieć, cholera by cię – warknął Draco, przerywając cichym słowom Harry'ego. Odsunął się od jego dotyku i wstał. – Chcę cię dotykać, zasypiać obok ciebie późną nocą i budzić się z przy tobie każdego ranka.

Zaczął chodzić teraz, gdy tama została zburzona, niepowstrzymywane dłużej słowa wypływały z niego.

- Chcę mieć cię przy sobie. Tęksnię za spacerami po parku i siedzeniem nad jeziorem. Tęsknię za mugolskimi filmami, na które mnie zabierałeś i… - Draco wziął głęboki oddech, po czym wyszeptał: – Jeśli nie mogę cię mieć, Harry, muszę odejść. Zabija mnie wegetowanie.

- Kto powiedział, że nie możesz mnie mieć?

- … tak prawdziwy, tak doskonały. Nie zostawiaj mnie już nigdy więcej, Harry, nigdy…

Draco wysunął się z jego uścisku.

- Harry – powiedział, zastanawiając się, co do cholery wyprawiał. – Powinieneś coś wiedzieć. Wziąłem to dzisiaj ze sobą.

Draco podał mu fiolkę i czekał.

- Co to jest? – Harry obrócił buteleczkę w dłoni, a dawne wspomnienie o starym Slughornie wołało ponad szczęściem Felix Felicis. – Dlaczego?

- To był tylko pomysł – stwierdził cicho Draco. – Myślałem o użyciu go…

- Nie, Draco – przeszkodził mu Harry, gdy jego dłoń zacisnęła się wokół fiolki z połyskującym, złotym płynem. – Nie potrzebujemy eliksiru, nigdy nie potrzebowaliśmy.

Harry upuścił fiolkę na podłogę, uśmiechając się, gdy przewrócił się na łóżko. Niechciane, niepotrzebne, zapomniane.

Draco zrelaksował się i wtulił w uścisk Harry'ego; wszystkie jego wątpliwości i zmartwienia znikały, gdy ich usta i zęby, i języki spotkały się razem w podkurczającym palce pocałunku.

Draco zadrżał, gdy orgazm przejął nad nim kontrolę, wiedząc w głębi duszy, że nawet doskonałość obiecana przez Felix Felicis nie sprawiłaby, że ta noc byłaby jeszcze bardziej fantastyczna.