- A temu co? - spytał Skipper, nie mogąc się powstrzymać.
Facet wyszczerzył w ich kierunku kły i gdyby nie wiedział, że wilkołaki nie istnieją, pomyślałby, że mają jednego przed sobą.
- To wilkołak, Szefie - rzucił Kowalski.
- Nie opowiadajcie farmazonów - zganił podwładnego.
- Może potrzebuje, żeby go przytulić, Szefie - rzucił Szeregowy i na tego malca zawsze można było liczyć.
I na Ricco, który już trzymał w płetwach dynamit w razie, gdyby mieli do czynienia z człowiekiem, który dostał wścieklizny. Szeregowy już był w drodze, aby podarować swój firmowy uścisk. Skipper nie mógł na to patrzeć.
- Złóżcie zapotrzebowanie na nowego Szeregowego, Kowalski - westchnął z rezygnacją.