- I to jest twój kuzyn? - spytał Stiles z niedowierzaniem.
Wilkołak wyglądał, jakby urwał się z biblioteki albo hipsterkiej knajpy. Albo był bezdomnym. Kimkolwiek by nie był, Monroe jednak nie wydawał się rozwiązaniem ich problemów.
- Gdzie jest twój Grimm? - spytał Derek, kompletnie go ignorując.
Monroe skrzywił się lekko i Stiles doskonale znał tę minę.
- Chyba nie zrozumiałeś mnie aż tak dobrze, kiedy rozmawialiśmy ostatnio przez telefon. Mówiąc 'mój Grimm' nie miałem tak do końca…
- Dobra, idziesz z nami. Potrzebujemy trzeciego do tego pieprzonego rytuału i równie dobrze się nadasz. Tylko ściągnij ten cholerny sweter, bo zaplączesz się w gałęzie - jęknął Stiles.