Tory zawsze towarzyszyły jej życiu. Monotonny stukot kół pociągu, kiedy żegnała jedynego ukochanego nadal śnił się jej po nocach. Stukot, którego nie słyszała potem, kiedy dowiedziała się o jego śmierci. Nie wrócił, więc nie czekała na niego na peronie, chociaż nie tak dawno zaklinała się, że jej tam nie będzie.

Tory uciekały spod niej, kiedy sama jechała na wojnę i nie wiedziała czy wróci. Ale to one powitały ją, gdy wracała. I może ich widok ją cieszył. Oznaczał podróż, którą była zdolna podjąć.

Te tory tymczasem wiodły ją do kolejnej miejscowości i zagadki śmierci, której nie potrafił rozwiązać nikt inny.