prompt: brunetki, blondynki... ja wszystkie was dziewczynki...


Życie Max opierało się na kilku zasadach, które wprowadziła po to, aby lepiej się czuć, kiedy skopywała ludziom tyłki. Nawet Han i Oleg wydawali się rozumieć, że należało szanować jej przekonania. Świat nienawidził jej dostatecznie mocno.

Potrafiła jednym tchem wypowiedzieć te kilka zasad, których nauczyło ją życie. Podsłuchanych, kiedy gach jej matki akurat spontanicznie wytrzeźwiał, zaskakując ją i siebie. Nie była pewna czy przydadzą się jej informacje o tym jak przesączać alkohol przez biszkopt, ale wiedziała jedno; żadnych blondynek – brzmiało całkiem sensownie.

To stało się jej zasadą numer jeden. Pierwszą, którą załamała, kiedy w jej życiu pojawiła się Caroline Channing.