10.

Nie wiem, jak zacząć ten list. Każdy początek, jaki przychodzi mi do głowy, brzmi głupiej od poprzedniego, który wcale nie był taki świetny. Nigdy w życiu nie miałem problemów w artykułowaniu swoich myśli, a teraz najwyraźniej przyszedł ten pierwszy raz. Spieszę Ci na pomoc tak szybko, jak się da, ale obawiam się, że możemy być za późno. Oby nie. Patronus Lupina odnalazł nas na drugim końcu pola bitwy. Biegniemy tak szybko, jak się da, ale jesteśmy spowolnieni przez Moody'ego, a bez niego możemy nie mieć szans. Przez to wszystko, żeby nie marnować czasu, piszę. Wiesz, że miałem dziś w planach powiedzieć Ci, że wiem o Amortencji? Czuję się wręcz obrażony, że sądziłaś, że mnie – Mistrzowi Eliksirów – będziesz w stanie podać tak charakterystyczny eliksir, a ja nic nie zauważę. Gdy pierwszy raz mi go podałaś zastanawiałem się, dlaczego to robisz. Chcesz mnie ośmieszyć? Próbujesz czegoś dowieść? Udałem więc, że piję. Gdy spytałaś mnie, czy Cię kocham, a ja odpowiedziałem twierdząco – tak, jak wymagałaby tego mikstura – spodziewałem się, że z jakiegoś kąta wyskoczą Potter z Weasleyem i zaczną się ze mnie nabijać. Zamiast tego uśmiechnęłaś się tak… Nawet nie wiem jak, ale nikt nigdy tak na mnie nie patrzył. Uśmiechy tego typu były zarezerwowane dla Jamesów Potterów i Syriuszów Blacków tego świata, nie dla mnie. A potem mnie pocałowałaś. Mnie. Paskudnego, starego nietoperza z lochów. Mężczyznę, który wielokrotnie czuł się winny za to, że Cię obserwuje. Traktowałem Cię z chłodem, wiem o tym, ale to był jedyny sposób na to, żeby zachować twarz. W moim świecie młode, ładne Hermiony Granger nie odwzajemniają uczuć przegranych, zniszczonych przez życie i wojnę Severusów Snape'ów. Dlatego byłem zszokowany, bardzo przyjemnie zszokowany, co często mi się nie zdarza, gdy mnie pocałowałaś i zaczęłaś mruczeć, jak bardzo mnie kochasz. Aż mnie korciło, żeby sprawdzić, które z nas wypiło tę filiżankę. Powinienem Ci powiedzieć, że wiem, ale Twoje miny pełne samoudręki w jakiś sposób diablo mnie cieszyły. No i tak było weselej. Wiem, jestem okropny. Teraz trochę żałuję. Powinnaś wiedzieć, że to co było, nie było efektem eliksiru. Boję się pomyśleć, jak będę się czuł, jeśli nie zdążymy i nie będę mógł Ci tego powiedzieć. Albo jeśli gdzieś po drodze ten list się zawieruszy, a ja zginę. Mój image nie jest tego warty. Wiem, że nigdy nie zachowywałbym się wobec Ciebie tak otwarcie, gdybyś wiedziała, że to nie jest Amortencja, a nie zasługujesz na to. W pewien sposób dałaś mi sposób na wyrażenie siebie. Mój image stał się częścią mnie, niestety – zachowuję się tak samo, gdy jestem sam i gdy jestem „na zewnątrz". Ale Twoje działanie zmusiło mnie do wyjścia ze skorupy i poczułem się dziwnie wolny. Mimo dwóch panów nad sobą, perspektywą bliskiej śmierci i teoretycznie bycia uwiązanym silnym eliksirem miłości, czułem się wolny.

Dlatego czekaj na mnie, Hermiono. Trzymaj się. Utrzymajcie się, bym mógł Ci to wszystko powiedzieć osobiście. Ja nie dam się zabić, dopóki do Ciebie nie dotrę.

Severus