Przez nieuwagę włączyłam komentarze tylko dla zalogowanych! Za dostrzeżenie tego faktu kłaniam się Sitriel. To już naprawione:) Enjoy!


Ginny i Blaise w niemym szoku obserwowali wejście do sali, gdzie tuż za Harrym pojawił się mistrz eliksirów.
— Jak długo…? — zapytała dziewczyna, pierwsza opanowując się z szoku i delikatnie wyswobadzając z objęć Ślizgona.
— Nigdy nie podejrzewałbym pana o szpiegowanie, panie Zabini — odpowiedział Snape z sarkazmem.
Stał wyprostowany obok Harry'ego i przeszywał uważnym spojrzeniem swojego ucznia. Blaise z kolei wyglądał, jakby ktoś go uderzył. Wzrok miał skupiony wyłącznie na Złotym Chłopcu.
— Jak mogłeś? — wykrztusił z wściekłością. — Jaki byłem naiwny ufając ci!
Kiedy Zabini rozpoczął swoją tyradę Harry wraz z Severusem, całkowicie niezależnie od siebie, rzucili zaklęcia wyciszające i blokujące pomieszczenie.
Co, do cholery? — pomyślał, wyczuwając zadziwiającą siłę banalnych czarów.
Efekty był widowiskowy.
Wszyscy, poza czarnoskórym uczniem, wpatrywali się w potężną aurę otulającą ich niczym barwny kokon.
— Blaise — szepnęła po chwili Gryfonka, łapiąc swojego chłopaka za dłoń. — Blaise, proszę, uspokój się!
Nastolatek wyrwał się dziewczynie i na nowo zaczął krzyczeć. Ginny ze zrezygnowaniem machnęła różdżką mówiąc spokojnie: Silencio .
Zabini patrzył z wyrzutem na rudowłosą szesnastolatkę, przedstawiając sobą obraz bólu i zdrady.
— Przepraszam skarbie, ale nie chciałeś słuchać! — odezwała się cicho dziewczyna.
Ślizgon wyjął różdżkę, ale nim zdążył wypowiedzieć choć słowo, Harry przywołał ją do siebie, patrząc na przyjaciela z przepraszającym, nieśmiałym uśmiechem.
— Blaise, Severus jest w Zakonie — zaczął.
Snape warknął niezadowolony z użycia jego imienia, ale chłopak wzruszył tylko ramionami.
Trzeba było pomyśleć o tym, zanim pozwoliłeś mi spędzić ze sobą noc…
— Szpieguje jeszcze od czasu pierwszej wojny — kontynuował, wywołując szok na twarzy Zabiniego. — Zdejmę z ciebie zaklęcie i oddam różdżkę. Tylko nie krzycz.
Chłopak niepewnie kiwnął głową, a po chwili wolny i uzbrojony opadł na najbliższe krzesło, zostając na nim przez kilka minut i nie odzywając się do nikogo. Pochylona sylwetka i twarz ukryta w dłoniach zdradzały zagubienie i konieczność przemyśleń. Dopiero, gdy otępienie minęło, Blaise rozejrzał się dookoła zauważając skupioną wokół nich, jaskrawo pulsującą energię. Nikt go nie pospieszał. Nikt nie zmuszał do mówienia. Mistrz eliksirów badał właśnie lśniącą sferę. Ginny siedziała ze spuszczoną głową, skupiona na wykręcaniu palców u dłoni. Tylko Harry przyglądał się chłopakowi uważnie.
— Co to jest? — zapytał Ślizgon, unikając rozpoczęcia tematu, z powodu którego znajdowali się aktualnie w czwórkę w nieużywanej klasie.
Twarze wszystkich obróciły się ku niemu, wywołując nieznaczny rumieniec wstydu i zażenowania.
— Właśnie się zastanawiamy, panie Zabini — odpowiedział spokojnie Severus.
O dzięki ci, Panie!
Harry zaśmiał się cicho, skupiając na sobie wzrok towarzyszących mu osób i wywołując pytające uniesienie brwi Severusa.
— Potter, przestań chichotać jak…
— O co chodzi, Harry? — Ginny, uznając najwyraźniej, że kłótnia w tych okolicznościach jest wysoce niewskazana, przerwała nauczycielowi.
— Severusie, jakie rzuciłeś zaklęcia? — zapytał lakonicznie w ramach odpowiedzi.
Na twarzy mistrza eliksirów pojawił się przebiegły uśmiech zrozumienia i niemal wymruczał odpowiedź:
— Zapewne te same, co ty.
Gryfon zaśmiał się ponownie widząc pytające spojrzenia przyjaciół, ale nim zdążył wyjaśnić im cokolwiek, odezwał się Snape.
— Później — rzucił w stronę Harry'ego. — Teraz, zdaje się, że mamy ważniejsze sprawy do omówienia.
Jego wzrok spoczął na Zabinim, który przełknął głośno ślinę.
— Jak już Potter zdążył ci powiedzieć, jesteśmy po tej samej, cholernie jasnej stronie. — Snape uśmiechnął się z wyższością, celowo przytaczając słowa młodego Ślizgona, szukającego właśnie czegoś w oczach Wybrańca. Prawdy? Zaprzeczenia?


Severus był zszokowany pojawieniem się wokół nich srebrno-złotej kopuły. Musiała być skutkiem rzuconych zaklęć. I to zaklęć rzuconych razem, jak zasugerował sprytnie Potter.
Jak to możliwe? Nigdy nie widziałem czegoś takiego. Ale nigdy też nie czarowałem kompatybilnie, niewerbalnie i bezróżdżkowo jednocześnie…
Oderwał się od swoich przemyśleń i spojrzał z niemym wyzwaniem na Blaise'a.
— Jak już Potter zdążył ci powiedzieć, jesteśmy po tej samej, cholernie jasnej stronie.
Do czego to doszło, że przejmuję się dzieciakami?
— Wiedziałaś? — Zabini spojrzał z wyrzutem na Ginny. — Dlaczego mi nie powiedzieliście? — dodał, patrząc tym razem na oboje Gryfonów.
— Blaise… — zaczęła dziewczyna, ale szybko przerwał jej Harry.
— Ważniejsze pytanie brzmi: dlaczego Dumbledore nie powiedział o tobie Severusowi?
— A nie powiedział? — zapytał niepewnie chłopak, patrząc wyczekująco na mistrza eliksirów.
— Nie, panie Zabini. Nie powiedział — przyznał Snape gorzko i zerknął spod przymrużonych gniewnie powiek na Złotego Chłopca. — Potter przyszedł do mnie w sobotę, aby poprosić o opiekę nad tobą. — W jego głosie wciąż słyszalna była nuta zdziwienia spowodowana tym faktem.
Ginny i Blaise z niedowierzaniem patrzyli to na rumieniącego się Harry'ego, to na uśmiechającego się ironicznie profesora.
— Co zrobiłeś? — zapytał nieodgadnionym głosem Ślizgon.
— Nadal jesteś moim przyjacielem — odparł Potter, opanowując reakcję własnego ciała. — Bez względu na to, jak mnie potraktowałeś.
— Harry…
— Daj spokój. Przeszedłem nad tym do porządku dziennego i nie chcę do tego wracać.
Severus słuchał wymienianych przez nastolatków zdań, przypominając sobie nocną rozmowę przeprowadzoną z Gryfonem. To, jak wtedy nie mógł uwierzyć w jego słowa, w sens historii, w uczucia i emocje okazywane przez Harry'ego. To, jak w końcu uwierzył. I jak wylądowali w jego sypialni…
— Dlaczego dyrektor nazwał cię Poul? — zapytała spokojnie Ginny, a Severus zaczął podziwiać tę niepozorną dziewczynę, za jakże umiejętne manipulowanie małymi rzeczami. — I dlaczego powiedział, że należysz do profesora Snape'a?
Może jednak przesadza z tym manipulowaniem…
— Eh… Hm… — Harry miał jak zwykle problem ze składną wypowiedzią.
Mistrz eliksirów przewrócił oczyma i prychnął głośno.
Doprawdy, Potter, żałosne! — pomyślał, po czym odpowiedział, zwracając się do wpatrującej się w Złotego Chłopca pary:
— Potter był u mnie, kiedy Dumbledore postanowił złożyć mi wizytę. — Spojrzał wyzywająco na chłopaka i delektując się kolejnymi słowami, przyglądał się emocjom malującym się na twarzach uczniów. — Tuż po północy.
— S-słucham? — wyszeptała Ginny, dochodząc do siebie po krótkiej chwili.
— Och! Gin! — mówił Harry, uśmiechając się mimowolnie. — Profesor Snape był tak zaskoczony moimi odwiedzinami, że nie zablokował wejścia do swoich komnat… — wyjaśniał Wybraniec, nieświadomie popełniając kolejny błąd.
— Komnat? — Tym razem odezwał się Blaise patrząc niedowierzająco na Snape'a i dostrzegając ledwie widoczne zmieszanie na jego twarzy.
— Potter! — warknął nauczyciel, a Harry zaśmiał się zauważając zdenerwowanie kochanka. — Po prostu się zamknij!
— Nie chciałem, żeby się dowiedział, że jestem u Severusa. — Zrobił krótką, strategiczną przerwę, po czym dodał: — A tym bardziej, po co tam jestem…
Gryfon zerknął niepokornie w stronę mężczyzny i uśmiechnął się z wyższością.
Zabiję tego bachora! Zabiję, jak tylko dostanę w swoje ręce!
Zabini przypatrywał się z ciekawością wymianie spojrzeń dwóch potężnych czarodziei, stojących nieopodal niego. Dostrzegał więcej niżby wynikało z samej rozmowy i możliwe, że więcej niżby chciał. Umiał zauważać ukryte motywy oraz zawoalowane przesłania, a w tym przypadku nie trzeba się było zbytnio wysilać. Uśmiechnął się widząc, jak oczy Ginny rozszerzają się w wyniku tego samego poczucia zrozumienia.


— Potter! Po prostu się zamknij!
Harry uśmiechnął się tylko i nie zważając na słowa ostrzeżenia kontynuował:
— Nie chciałem, żeby się dowiedział, że jestem u Severusa. A tym bardziej, po co tam jestem.
Dwuznaczność tej wypowiedzi była aż nazbyt oczywista. Snape wpatrywał się w niego próbując dokonać mordu wzrokiem. Po chwili, obaj dostrzegli, jak obserwujące ich dwie pary oczu zabłyszczały w jednakowym zrozumieniu. Dziesiątki emocji malowały się na ich twarzach.
Będzie dobrze…
— Cóż — odezwała się rozpromieniona Ginny, przerywając niemy pojedynek kochanków. — Nie będziemy się więcej martwić, gdy powtórnie znikniesz na dwie doby.
Niekontrolowany chichot wyrwał się z jej ust, gdy napotkała lekko spanikowane spojrzenie Harry'ego, ale zamilkła szybko po morderczym spojrzeniu, rzuconym przez Snape'a.
— Jak sądzisz, w jaki sposób będziemy mogli to wykorzystać? — Harry wskazał dłonią na wciąż widoczną aurę czarów, odwracając uwagę mężczyzny od Gryfonki. — Są niezwykle silne. Nie pamiętam, żebym kiedyś odczuwał przeciętne zaklęcia w taki sposób. Nie mówiąc już o tym, jak efektownie wyglądają.
Severus z ulgą przystał na zmianę tematu i wrócił do badania powierzchni sfery. Ginny w tym czasie podeszła do swojego chłopaka i, siadając mu na kolanach, wtuliła twarz w jego prawy bark.
— Przepraszam — szepnęła, a dwóch pozostałych czarodziei udało, że nie dosłyszeli słów dziewczyny.
— Ważne, że teraz już wiem. Dobrze, że mnie zatrzymałaś. — Blaise pocałował ją namiętnie i objął w czułym uścisku. — Długo bym tego żałował.
Przylgnęli do siebie jeszcze ciaśniej, niemal prowokując i z całą pewnością nie czując skrępowania.
— Chyba musimy porozmawiać. — Snape oderwał wzrok od zapominającej się coraz bardziej pary i przeniósł spojrzenie na Harry'ego.
— Och! Nie żartuj — ironizował chłopak. — Chcesz ze mną rozmawiać? Dopra…
— Potter!
Nastolatek zerknął na stalowe spojrzenie nauczyciela i kiwnął głową na zgodę. Po chwili obaj wyszli z klasy i skierowali się do komnat mistrza eliksirów. Potter, nie chcąc wzbudzać nadmiernego zdziwienia, przybrał swoją animagiczną postać. Efekt, jak można się było spodziewać, był zgoła odmienny od zamierzonego, ale przynajmniej nikt nie wiedział, że to Harry towarzyszy znienawidzonemu nauczycielowi.
Trzeba odczarować tę nienawiść… Po wojnie. Niedługo!
— Zawsze musisz wzbudzać zainteresowanie — mówił zrzędliwie Snape, nakładając osłony na drzwi wejściowe.
— Twoje też wzbudziłem — wyszeptał chłopak, stając lekko na palcach i obejmując kochanka w pasie.
— Sam się napatoczyłeś, Potter! — warknął profesor, wydostając się z uścisku.
— Och! Czyli znowu wracamy do nazwisk? — syknął z drwiną Harry, pochylając się nad mężczyzną i całując z wolna jego szczękę.
Z każdym muśnięciem zbliżał się do wąskich, zaciśniętych ust.
— Co to było? W klasie? — zapytał nagle profesor.
— Hm? Kiedy?
Nastolatkowi coraz trudniej było się skupić na słowach, mając drugie ciało tak blisko swojego.
— Panna Weasley i Blaise. — Gryfon spojrzał na niego zamglonym wzrokiem, więc mistrz eliksirów przewracając oczyma dodał: — Dlaczego oboje mówili, że chcieliby, żebyś tam był?
— A, to… — Harry zaśmiał się cicho. — Zazdrosny?
Snape prychnął i przyciskając Wybrańca do ściany, wpił się silnie w jego usta.
— Gin była naszą stałą partnerką dochodzącą — odpowiedział i zachichotał ponownie dostrzegłszy minę profesora.
— Kim ty jesteś i co zrobiłeś z cnotliwym Harrym Porterem?
— Za dużo pytasz, Severusie! — Harry przeniósł dłonie na szyję mężczyzny i przesunął po niej palcami, odchylając stójkę szaty. — Już wiesz, skąd mam doświadczenie? — wymruczał w usta mężczyzny. — Blaise jest bardzo pomysłowy.
— Nie jestem pewien, czy chciałem to wiedzieć — warknął Snape rozdrażnionym tonem.
— Chyba jesteś mi winien przeprosiny — szepnął Złoty Chłopiec.
— Za dużo gadasz, Potter!
Severus zaśmiał się złośliwie, dostrzegając niedowierzanie w oczach nastolatka. Nie czekając na dalszą reakcję, podniósł Harry'ego owijając jego nogi wokół swojego pasa. Chłopak jęczał cicho, nie do końca świadomie wypychając do przodu biodra. Jego palce powędrowały ponownie do szaty mężczyzny, rozpinając pospiesznie szereg miniaturowych guziczków.
— Sev, proszę!
— O co prosisz, dzieciaku? — zapytał Snape z szyderczym uśmiechem. Jego oczy świeciły pożądaniem.
Tak chcesz ze mną pogrywać?
Harry odpowiedział uniesieniem brwi i natarczywym pocałunkiem, w jednej chwili pozbywając się ich ubrań.
Severus sapnął na niespodziewany kontakt skóry ze skórą.
— Nie jestem dzieciakiem!
Na twarzy nastolatka gościł niebezpieczny, ślizgoński uśmiech, który skutecznie wzbudził w mężczyźnie niezrozumiałą obawę
— Nie jesteś — zgodził się.
Przesunął dłonie po pośladkach Harry'ego, ściskając je momentalnie i rozchylając lekko.
— Jesteś małą, wstrętną, lubieżną paskudą.
Każde słowo, wypowiedziane głębokim i cichym głosem powodowało rosnącą potrzebę w Gryfonie, potęgowało jego jęki i ciche pomruki. Krzyknął głośno, kiedy penis Severusa otarł się przypadkiem o jego wejście.


Snape szeroko otwartymi oczyma obserwował zniecierpliwienie, malujące się na twarzy młodego kochanka.
Wspaniały…
Jego nieco nieprzyzwoity uśmieszek nie uszedł uwadze Harry'ego.
— Zrób to w końcu! Do cholery, pieprz mnie, Severusie.
Wybraniec skomlał w jego obojczyk, na zmianę przygryzając i ssąc rozgrzane ciało. Ręce zaciskały się na włosach, ramionach i łopatkach. Język błądził niespokojnie po niewielkiej powierzchni szyi, zatrzymując się na dłużej na wystającej grdyce. Severus jęknął, kiedy Harry zahaczył zębami o miejsce styku obojczyków.
— Dlaczego jesteś taki niecierpliwy?
— Jestem nastolatkiem — szepnął, przenosząc usta na wrażliwy płatek ucha. — Planuję dojść dzisiaj kilkakrotnie, ale ten pierwszy raz chcę mieć ciebie w sobie.
Ostatnie słowa wystarczyły Snape'owi, do spełnienia prośby Złotego Gryfiaka. Były zapowiedzią nocy podobnej do tej, sprzed zaledwie dwóch dni. Były okazaniem wyboru i przypieczętowaniem zaufania. Były wszystkim, czego jego nabiegła krwią erekcja i zasnuty mgłą umysł teraz potrzebowały.
Harry sapnął, czując efekty zaklęcia rozluźniającego i nawilżającego, jednocześnie czekając na to, aż Snape wejdzie w niego jednym szybkim i płynnym ruchem. Tego właśnie potrzebował. Severus tymczasem zatonął w zielonym spojrzeniu odczytując z oczu, a może z myśli pragnienia kochanka. Przysunął się bliżej, nie pozostawiając między rozgrzanymi ciałami nawet skrawka przestrzeni i uniósł chłopaka kilka centymetrów wyżej. Dwoma, śliskimi palcami odnalazł miejsce, w którym pierścień mięśni pulsował zachęcająco. Zrobił dookoła niego dwa małe kółeczka, po czym bez ostrzeżenia wsunął oba na całą długość. Harry spiął się na moment, ale okrzyk, który z siebie wydał, zdecydowanie nie miał nic wspólnego z cierpieniem. Snape przyglądał się jego odchylonej głowie i odsłoniętej, zachęcającej do wgryzienia się w nią szyi.
Mój…
Skubiąc i liżąc młode ciało przed sobą dotarł do ust ucznia i szepnął:
— Otwórz oczy.
Harry natychmiast wykonał ciche polecenie, zatracając się w przeszywającym spojrzeniu. Severus nie przerywając kontaktu ich źrenic, zdecydowanym ruchem wyjął zanurzone w kochanku palce, wypełniając niemal jednocześnie Harry'ego czymś większym i twardszym. Potter jęknął, cicho krzyknął i przywarł wargami do ust mężczyzny. Jego oczy pozostały otwarte, a Snape widział w nich przyjemność i pożądanie mieszające się z odrobiną bólu. Oddał leniwie pocałunek i zaczął poruszać biodrami, wywołując w Gryfonie kolejną falę stęknięć, pomruków i warknięć. Szybko ich jęki złączyły się w jeden. Przeciągły, pełen żądzy i pragnienia. Harry nie potrzebował dużo czasu. Z imieniem kochanka na ustach doszedł, plamiąc ich klatki piersiowe i zaciskając niekontrolowanie mięśnie na zanurzonym w nim i całkowicie wypełniającym członku. Severus dochodząc chwilę po nim, przylgnął powtórnie do ciała chłopaka i, usiłując wyrównać oddech, oparł głowę na jego ramieniu.
Kiedy po kilku minutach doszli do siebie, Snape w czułym geście przesunął opuszkami palców po twarzy kochanka.
— Mój — powiedział cicho, unosząc Harry'ego i wychodząc z niego. Postawił go lekko na chłodnej podłodze i poprowadził w stronę sypialni.


sakaj hihi, ja mogę chcieć pasy w komplecie z gościem od truskawek:P ale nie planuje, przynajmniej na razie kolejnych dziwnych łóżkowych łączeń:)

olciak123 no wiesz:P żeby życie miało smaczek...

Kazu94 hihi;) proponuje się spiknąć z sakaj! Ona załatwia pasy, jedna szalona więcej nam nie zaszkodzi:D

Taruri Nie będzie połączenia Ginny-Severus:P Toż to profanacja xD I tak, masz rację, też uważam, że ten tekst jest dużo słabszy... Poczekamy, zobaczymy, może Wena mi wróci i wskoczy na swoje miejsce:)